Dlaczego tak? – bo podróż odbyła się na prawdę, ale w miejsca, które nie często są celem wyjazdów. A szkoda, bo jak podsumował jeden z uczestników – „wycieczka była przednia”.
Śladami prof. Rajmunda Teofila Hałasa szukając perspektyw dla siebie, bo często nie zdajemy sobie sprawy, jak różne były drogi tych, którzy wyszli z miejsc, w których my żyjemy i nie wiemy dokąd nas życie zaprowadzi i czy w przyszłości inni nie będą jeździć szukając naszych śladów na ziemi.
Rozpoczęliśmy zwiedzanie w Mosinie. Kościół pod wezwaniem św. Mikołaja – miejsce kultu, ale też galeria sztuki – 41 witraży zrealizowanych do 2002 r. przez jednego artystę, prof. Hałasa. Wykład o historii sztuki witrażowniczej oraz interpretacje treści szklanych obrazów przedstawił dla nas ks. Marian Cynka historyk sztuki, wieloletni członek komisji zatwierdzającej przedsięwzięcia artystyczne Archidiecezji Poznańskiej. Mimo pochmurnego dnia urzekło nas przekształcone przez kolorowe szkoło światło, które z fizykalnego lux staje się boskim lumen.
„Dziś zobaczyłam swoją przyszłość” – taką wieść podała światu jedna z uczestniczek pobytu na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym. I natychmiast dostała odpowiedź od studentki tegoż: „Spodoba się tobie tu”. To uczelnia dla pasjonatów. Ludzi, którzy kochają to co robią, mają potrzebę naprawiać świat, czynić go piękniejszym, a nie tych, którzy swoją przyszłość przeliczają na kalkulatorze.
Mieliśmy to szczęście, że koordynatorem naszego pobytu na uczelni byłą prof. Bogumiła Jung, kiedyś studentka, później asystentka, a obecnie spadkobierczyni prof. Hałasa. Ona też wygłosiła dla nas prelekcję z pokazem multimedialnym na temat historii i dnia dzisiejszego projektanta w Pracowni Designu Inspirującego.
Same budynki uniwersyteckie w nowych aranżacjach robią wrażenie swymi ogromnymi przestrzeniami, dobrym wzornictwem i profesjonalnym wyposażeniem pracowni, w których czekali na nas profesorowie – gospodarze tych miejsc i studenci, których zastaliśmy przy pracy. Całość sprawia wrażenie profesjonalnego kompleksu dydaktycznego, funkcjonalnego i pięknego, aż chciałoby się tu studiować lub pracować. Liczymy na naszą młodzież i trzymamy za nich kciuki.
Nie obyło się też bez zaskakujących spotkań. Opiekunem pracowni ceramiki, którą odwiedziliśmy jest dr Wojtek Tężycki, który przez wiele lat opiekował się i był naszym i dzieci nauczycielem na warsztatach ceramicznych w Muzeum Stolarstwa i Biskupizny w Krobi. To były początki po dziś dzień trwających warsztatów „Nie święci garnki lepią…”
To był dobrze spędzony czas. Liczymy na jeszcze J Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I dobrze. Poprzeczka w górę, tak w życiu musi być!